niedziela, 20 marca 2011

Moje pierwsze pisanki......

Kończył się rok 2010,a ja odliczałam dni do Świąt Wielkanocnych......a to dlatego,że nie mogłam doczekać się przesyłki z wydmuszkami.Zakupiłam sporo gęsich wydmuszek:)To było dla mnie pewne wyzwanie,gdyż nie uczęszczałam na kursy dotyczące decoupage i bałam się,że coś zepsuję.Fakt,że z pięćdziesięciu zostało mi ok czterdzieści,ale to jedynie zasługa mojego dziecięcia:)I tak dobry wynik jak na pierwszy raz.
Pisanki gotowe.Większość poleciała do swoich właścicieli.Pochwalę się kilkoma:


A to na miłe,niedzielne popołudnie.Utwór ten zawsze poprawia mi humor......

2 komentarze:

  1. Piękne pisaneczki i mój ukochany Cohen. Czego chcieć więcej? Pozwolisz, ze postawię swój kubek kawowy na półce w twojej kuchni?
    ps. Ja tez nigdy na żadnym kursie decoupage nie byłam;)

    OdpowiedzUsuń
  2. BARDZO ŁADNE PISANECZKI, MASZ SIĘ CZYM CHWALIĆ.

    OdpowiedzUsuń