Kończył się rok 2010,a ja odliczałam dni do Świąt Wielkanocnych......a to dlatego,że nie mogłam doczekać się przesyłki z wydmuszkami.Zakupiłam sporo gęsich wydmuszek:)To było dla mnie pewne wyzwanie,gdyż nie uczęszczałam na kursy dotyczące decoupage i bałam się,że coś zepsuję.Fakt,że z pięćdziesięciu zostało mi ok czterdzieści,ale to jedynie zasługa mojego dziecięcia:)I tak dobry wynik jak na pierwszy raz.
Pisanki gotowe.Większość poleciała do swoich właścicieli.Pochwalę się kilkoma:
A to na miłe,niedzielne popołudnie.Utwór ten zawsze poprawia mi humor......
Piękne pisaneczki i mój ukochany Cohen. Czego chcieć więcej? Pozwolisz, ze postawię swój kubek kawowy na półce w twojej kuchni?
OdpowiedzUsuńps. Ja tez nigdy na żadnym kursie decoupage nie byłam;)
BARDZO ŁADNE PISANECZKI, MASZ SIĘ CZYM CHWALIĆ.
OdpowiedzUsuń