czwartek, 7 kwietnia 2011

I tak powstało jajo kordonkowe...........



Czarny humor mnie napada,bo i tak ostatnio mam jakieś,,czarne,, dni.Spowodowane niewiem czym,a tu z oknem znow powiało chłodem,ponuro,a ostatnią noc spędziłam bez światła-tak strasznie wiało.:(Zdążyłam wykończyć sznurkowe jaja,nawet mi się spodobały.
Nie wyobrażam sobie dnia bez elektryczności.......

Do drzwi puka akwizytor. Otwiera mu kobieta. Akwizytor zaczyna nawijać o swoim produkcie, a kobieta widać, że jest wkurzona jego wizytą:
- Spadaj pan - i trzaska mu drzwiami przed nosem. Jednak drzwi się nie domknęły, uchylają się lekko, więc akwizytor dalej nawija o swoim wspaniałym produkcie. Kobieta już cała w nerwach, nawet nic nie powiedziała tylko znowu trzaska mocno drzwiami. No, ale drzwi znowu się nie domknęły, więc akwizytor dalej nawija. Baba już nie wytrzymała, wzięła zamach i z całej siły trzasnęła drzwiami. Jednak drzwi znowu się nie domykają, a akwizytor pokazując w dół mówi:
- Może pani najpierw kotka zabierze.


A to moja ulubiona skrzynka,miała być na herbatę,ale została stworzona na babskie bibeloty.Nie ,,używam,,biżuterii i nie miałam pojęcia,że koleżanki tyle jej posiadają-wieeeeelkie góry srebra i innych ozdób.Ja upatrzę jedne,ulubione kolczyki i tak je noszę dopóki nie zgubię:)Skrzynka poleciała do właścicielki  i z tego co wiem pęka w szwach

niedziela, 3 kwietnia 2011

Koszykowo......

Pisanki wymalowane,czas na koszyczki,wszystkie sprzedane.Wczoraj byłam pierwszy raz na kiermaszu wielkanocnym......ile tam piękności.Oryginalne były kurki z siana ....cudne.:)


Najlepsze mają gały:)zawsze zdziwione.
A to moje wytwory tamtego tygodnia-dla mnie zabrakło




poniedziałek, 28 marca 2011

Mała terrorystka....i moja klaustrofobia:)

Sobotnie popołudnie.Pada i pada,nawet śniegiem sypnęło,a Pan bocian na kominie...brrrrrrr,biedaczek.
Czas napalić w kominie.Mąż w pracy,a reszta dziecięciów poszła w swoją stronę,wiec jak zwykle robie to ja(nie zaprzeczam ,ale to lubię).
Siedzę w ciasnej drewutni,ale spokojnie,bo drzwi otwarte.......i nagle strach w oczach-trzyletnia Majuśka zamknęła mnie na klucz,a dodam,że drzwi zamykane były tylko od zewnątrz.Trwało to piętnaście minut:
-Majuniu...proszę otworz mamusi......
Cisza jak makiem zasiał...
-Majuśku jesteś tam?błagam otwórz,oddaj kluczyk!
Majuśka rzekła....
-siama się otwórz!!!......pomyślałam:mała wredoto!!czekaj aż wyjdę!!!
Że mam klaustrofobię,to wiedziałam tylko ja,ale potem i moi sąsiedzi:)
Doszłam do wniosku,że pozostało mi czekać.Ale ale.......Maja przemyślała sprawę jak tylko powiedziałam,że będzie naroda za otworzenie drzwi.
Ze strachu drętwa,gdyż zamykane pomieszczenia mnie przytłaczają,strasznie,mocno,proszę kolejny raz:
-Otwórz,będzie nagroda!!!!!!,krzyczę zdesperowana...i nagle cyk!!!!!
Majuśka woła:
-Otwarte!mozes wyjść!!!oooo jeśteś!
Ślepia świeciły się jak małe pieniążki:)Wkońcu szkodnik mnie uwolnił,uffff!Jak kocham wolność!!!
Pozostało pójść i wynagrodzić dziecko-jak obiecałam:)Mała terrorystka!!!




Na szczęście wszystko skończyło się szczęśliwie i nie pominę,że mała rozłożyła mnie na łopatki,za każdym razem wchodząc do drewutni kluczyk mam w kieszeni:):)

poniedziałek, 21 marca 2011

Zapachniało wiosną.........

Nie da się ukryć,że dziś pierwszy dzień wiosny-od razu lepiej na duszy i sercu,aż chce się żyć.....
Z niecierpliwością czekam na moich sąsiadów......jeszcze nie przyleciały-mowa o bocianach,codzienny kontakt z nimi to rozkosz dla oczu,mądre,inteligentne,można się wiele od nich nauczyć,np cierpliwość-brakuje mi jej ostatnio.Narazie gniazdo jest puste,ale jak tylko nadlecą dam znać:)
Pierwsze oznaki wiosny już prawie przekwitły,lecz rosną następne.Lubię na nie patrzeć,jak tylko śnieg schodzi one wdzięcznie się uśmiechają
.....moje własne,z mojego ogrodu:)






niedziela, 20 marca 2011

Moje pierwsze pisanki......

Kończył się rok 2010,a ja odliczałam dni do Świąt Wielkanocnych......a to dlatego,że nie mogłam doczekać się przesyłki z wydmuszkami.Zakupiłam sporo gęsich wydmuszek:)To było dla mnie pewne wyzwanie,gdyż nie uczęszczałam na kursy dotyczące decoupage i bałam się,że coś zepsuję.Fakt,że z pięćdziesięciu zostało mi ok czterdzieści,ale to jedynie zasługa mojego dziecięcia:)I tak dobry wynik jak na pierwszy raz.
Pisanki gotowe.Większość poleciała do swoich właścicieli.Pochwalę się kilkoma:


A to na miłe,niedzielne popołudnie.Utwór ten zawsze poprawia mi humor......